Frank Farrelly uważa, że lecząca jest szczerość, która działa uzdrawiająco. On sam w kontakcie z klientami jest szczery. Twierdzi, że mówi im to, „co oni myślą o sobie przez wiele miesięcy i lat. To, co mówią im od lat: rodzina, nauczyciele, współpracownicy itd. I to, co oni wyobrażają sobie, że powiedzieliby im obcy ludzie, gdyby ich znali.
Przedruk artykułu Martyny Michalak.
To trzy główne źródła myśli o sobie i wszystkie są negatywne. Oni myślą o sobie tylko to, oni w tych myślach utknęli i nie ma siły, która by ich z nich wykopała. Jak zdarta płyta. Ja staram się interweniować i ja się z nimi zgadzam aż do granic absurdu. Podejmuje tu duże ryzyko, jednakże zaznacza, że nieodzowny jest dar obserwacji i wyczucie. W wywiadzie udzielonym „Wysokim Obcasom” Farrelly mówi, że terapia prowokatywna to nurt behawiorystyczny, który bazuje na emocjach, postawach i schematach. Twierdzi, że nieświadomości nie da się udowodnić, dlatego nie jest istotne to, co było kiedyś. Ważne jest to, co dzieje się tu i teraz. Według niego lepiej jest skupić się na zachowaniu niż „wmawiać pacjentowi motywy, postawy, kompleksy” . W tej wypowiedzi Farrelly’ego widać jednak pewną nieścisłość. Mianowicie, terapia behawioralna jest adresowana do świadomości, a w terapii prowokatywnej tej pracy adresowanej jedynie do świadomości nie bardzo można się dopatrzyć.
Z racji ograniczonego miejsca w niniejszym artykule nie skupię się na etapach procesu w terapii prowokatywnej, przejdę natomiast do omawiania czynników leczących, które odnalazłam w tej technice pracy z klientem. Wiele o samej technice terapeutycznej i czynnikach, które są leczące, mówią dwie centralne hipotezy terapii prowokatywnej. Mianowicie: „Klient sprowokowany przez terapeutę (humorystycznie, wrażliwie i we własnych ramach odniesień klienta) będzie skłaniał się do pójścia w odwrotnym kierunku niż wskazuje wyrażana przez terapeutę definicja klienta jako osoby”. „Klient prowokacyjnie zachęcony (humorystycznie i wrażliwie) przez terapeutę do kontynuowania swoich autodestrukcyjnych, odbiegających od normy zachowań, będzie skłaniał się do wejścia we wspierające siebie i innych zachowania, które są dużo bardziej zgodne z normami społecznymi. Mamy tu do czynienia z funkcjonowaniem na zasadzie przekory w relacji terapeuta — klient: terapeuta stosuje komunikację prowokatywną, w której „zachęca do symptomów” „terapeuta przywołuje idiotyczne dane z każdego źródła, które wspierają i »potwierdzają« irracjonalne twierdzenia klienta. »Przejmuje« uzasadnienia, wymówki i wycofania się po przez wyolbrzymianie ich ironicznie i »wiarygodnie« (reductio ad absurdum). Wyśmiewa się i parodiuje postawy — jednocześnie cały czas zgadzając się z nimi i przedstawiając je w »pozytywnym« kontekście” . Ważnym czynnikiem leczącym jest stawianie klientowi podczas terapii swoistych wyzwań, z którymi będzie musiał sobie poradzić. Ale, by nastąpił postęp w terapii, musi on podjąć decyzję o tym, że chce wprowadzić zmiany. Jeżeli zmiana nie następuje, świadczy to nie o tym, że klient nie mógł, lecz o tym, że nie chciał nic zmienić. Terapeuta prowokatywny stara się wydobyć z niego jego dobre cechy poprzez przesadne koncentrowanie się na tym, co w nim złe. Tu wyłania się kolejny czynnik leczący — w zasadzie jeden z podstawowych czynników tej techniki terapeutycznej: humor. Farrelly pisze: „jeżeli klient w pracy z nim nie śmieje się przynajmniej raz na jakiś czas, wtedy na pewno nie stosujesz terapii prowokatywnej” . Farrelly wykorzystuje wiele odmian humoru, np.: przesadę, przedrzeźnianie, wyśmiewanie, przeinaczanie, ironię, żarty. Terapeuta powinien stosować wszystkie te formy po to, aby skutecznie dążyć do zmian u klienta. Ponadto metody te mają na celu wywołanie u klienta realistycznej obrony przed negatywną oceną.
W kontekście rozważań dotyczących humoru w terapii należy jednak zwrócić, za Farrellym, uwagę na fakt, że „jeżeli humor jest dobry, nie znaczy to wcale, że im go więcej, tym lepiej. Nasze doświadczenia potwierdzają bezsprzecznie korzyści ze stosowania humoru w terapii. Jednak kiedy terapeuta zbyt mocno napina się i natęża, żeby stale być zabawnym, może się okazać, że humor jest wymuszony i kiepskiej jakości. Co gorsza, może to sprawić, że terapeuta będzie ślepy i nieuważny zarówno na siebie, jak i na to, czego doświadcza klient”. Celem terapeuty w tym nurcie jest „prowokowanie zarówno pozytywnych, jak i negatywnych reakcji i integrowanie ich z konsekwencjami społecznymi i międzyludzkimi” . Dzięki tym zabiegom terapeuta „uczula i odczula, uwrażliwia i odwrażliwia; złość i śmiech stają się antidotum na niepokój i reakcje ucieczki”. Farrelly stosuje w rozmowie z klientem swego rodzaju techniki paradoksalne — niejako zaleca to, przed czym klient się broni. W ten sposób prowokuje go do przyjęcia bardziej racjonalnej ścieżki. Farrelly zakłada także, że — aby móc skutecznie pracować z ludźmi — powinno się mówić ich językiem. Do zadań terapeuty należy w tym zakresie zarówno przedstawianie klientowi koncepcji terapeutycznych w zrozumiałym dla niego języku, jak i stosowanie terminologii, jaką posługuje się klient, w celu „przekazania mu nowego znaczenia i dzięki temu wpłynięcia na jego myślenie i postrzeganie”. W rezultacie wieloletniej praktyki terapeutów prowokatywnych, którzy wykorzystywali w swojej pracy m.in. slang, wyróżniono cztery „języki”: religijno-umoralniający, „łacinę” — „język magla”, język ciała, „żargonismus profesjonalis”. Zastosowanie tych różnych form języka służy temu, by uzyskać wspólną płaszczyznę komunikacyjną z klientem. Jak mówi Farrelly: „Typ zastosowanego języka w znacznej mierze zależy od społeczno-kulturowego pochodzenia klienta i konkretnie poruszanych tematów. Natomiast sposób jego użycia zależy od konkretnych i bezpośrednich celów, od przebiegu prób sił między terapeutą a klientem”.
Ważne jest, że również w tym nurcie terapeutycznym widoczna jest niezwykła wiara w człowieka. Klient otrzymuje informację: „jestem pewien, że dasz sobie radę”. Ta wiara musi być prawdziwa. Terapeuta musi wierzyć naprawdę, w przeciwnym razie efekt będzie tylko powierzchowny. Podstawą dobrej relacji terapeuta — pacjent jest dawanie pacjentowi poczucia bezpieczeństwa, akceptacji. Terapeuci działający w omawianym nurcie uważają, że „środki wyrażania tej akceptacji mogą być o wiele bardziej różnorodne niż akcentowała to większość szkół”. Jako podstawowe czynniki leczące w terapii prowokatywnej, które są skutecznymi technikami pracy z klientem, uznać można więc między innymi: szczerość, stawianie klientowi wyzwań, wydobywanie z niego dobrych cech na zasadzie przesadnego akcentowania jego przywar, humor, techniki paradoksalne, dostosowany do klienta język oraz niewerbalne okazywanie klientowi akceptacji, np. przez dotyk czy aktywność wskazującą na zaangażowanie.
[…]
Wnioski
Kończąc rozważania nad czynnikami leczącymi chciałabym przytoczyć myśl J.Cz. Czabały, który stwierdził, że czynniki leczące w psychoterapii „to te elementy procesu psychoter apii, które pomagają pacjentowi dokonać zmian, niezbędnych dla usunięcia lub zmniejszenia jego objawów” . Można więc zgodzić się z tezą, że kluczową kwestią jest „dobór właściwej metody psychoterapii dostosowanej do jakości problemów pacjenta i możliwości terapeuty”. Terapeuta powinien więc dostosować swoje postępowanie nie tylko do potrzeb konkretnego klienta, ale też do swoich własnych. Rozsądne jest stwierdzenie, że pożądany efekt leczenia uzyskuje się, gdy terapeuta pracuje w ramach najbardziej mu odpowiadającego nurtu terapeutycznego, który w najlepszy sposób pasuje do jego osobowości i światopoglądu. Kolejnym czynnikiem, który ma wielkie znaczenie, a jest obecny we wszystkich omawianych powyżej nurtach terapeutycznych, jest życzliwy, pełen szacunku i akceptacji stosunek do klienta, oraz dawanie mu informacji o tym, że wierzy się w jego sukces. Również swoboda dokonywania wyborów przez klienta wydaje się mieć wielkie znaczenie. W tym kontekście można zauważyć, że charakteryzowane w artykule trzy nurty psychoterapii są skuteczne, ponieważ występują w nich następujące czynniki sprzyjające powodzeniu w procesie psychoterapii:
– zwraca się uwagę na fakt, by dany nurt odpowiadał osobowości, charyzmie oraz poglądom terapeuty,
– we wszystkie nurty wpisane jest pełne życzliwości podejście do pacjenta i wiara w jego własne możliwości w poradzeniu sobie z trudnościami,
– w każdym z omawianych nurtów terapeuci akceptują wybory dokonywane przez pacjentów.
Dodatkowo, w każdym z omawianych nurtów terapeutycznych, zauważyć można inne czynniki leczące, charakteryzowane w literaturze jako niezbędne w procesie efektywnej terapii. Są to m.in. umożliwienie klientowi poznania samego siebie, rozładowanie napięcia emocjonalnego, uczenie go nowych zachowań w odniesieniu do sytuacji lękotwórczych czy budowania relacji społecznych, oraz stworzenie mu warunków do rozwoju [12].
Źródło:
Psychoterapia 1 (164) 2013
strony: 15–21
Czynniki leczące w psychoterapii. Co naprawdę leczy?
The healing factors in psychotherapy. What really cures?
Doktorantka Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, Katedra Zarządzania Kadrami, Instytut Organizacji i Zarządzania
Martyna Michalak
W pełnym artykule zaprezentowano niektóre z czynników leczących w psychoterapii opierając się na trzech wybranych nurtach terapeutycznych: terapii systemowej Berta Hellingera, terapii prowokatywnej Franka Farrelly’ego oraz strategicznej terapii krótkoterminowej Miltona H. Ericksona. Autorka charakteryzuje poszczególne nurty terapeutyczne, a następnie wskazuje na czynniki leczące w ramach tych nurtów.