Rozmowa jest owocem wizyty Joanny w Wiedniu na zaproszenie Provocartis. Spotkanie oko w oko rozpoczęło się w sobotę, w samo południe w parkach królewskich Wiednia, usłanych słońcem. Gisel stała się naszym przewodnikiem i towarzyszem w poznawaniu uroków Wiednia aż do czasu spotkania późnym popołudniem w miłej restauracyjce przy herbacie i ciastku, gdzie dołączyła do nas Sanja. Rozmowy w czwórkę trwały długo… jakbyśmy znali się od lat i spotkali ot tak, a rozstanie było tylko chwilowe.
Po nocy wstaje nowy dzień…
Poranek niedzielny zaczęliśmy od pysznej kawy. Tym razem w skład spotkania nieco się zmienił: Sanję zastąpił trzeci z Zespołu: Ewald.
Efekt spotkania: Poza umową o współpracy pomiędzy naszymi instytutami, uzgodniliśmy że przybędą do nas do Polski pod koniec roku lub wiosną 2016 roku z warsztatami dla Zaawansowanych i tych którzy chcą się niejako przyjrzeć sobie i swoim emocją, nastawieniu i działaniu podczas sesji prowokatywnych i pracy z klientem. Poniżej wycinek z naszej rozmowy z Eveline Gisela Amort
Provocare: Jak zaczęła się Twoja przygoda prowokatywna?
Gisela : Po moim pierwszym rozwodzie zderzyłam się z kilkoma sytuacjami nie do rozwiązania. W pracy z klientami odnosiłam sukcesy, ale z jakiegoś powodu czułam, że utknęłam gdzieś wokół metod, których się wcześniej nauczyłam. Wtedy ktoś powiedział mi, że metody Franka Farrelly’ego są zabawne i bezpośrednie i że w trakcie szkoleń z nim można się porządnie pośmiać. Tego pragnęłam najbardziej. Wzięłam udział w jego kursie podstawowym, w trakcie, którego uśmiałam się jak nigdy dotąd. To było tak bardzo uwalniające! Oczywiście przeżyłam z nim sesję na scenie, typowe 20 minut. Natychmiast znalazłam się w transie, Frank dosłownie czytał moje myśli i doprowadzał mnie do śmiechu, płaczu, śmiechu, płaczu, śmiechu i jeszcze raz śmiechu. Kiedy dotarłam w sobotę do domu, zasiadłam do pisania podziękowań dla niego. Byłam przejęta tą całkowicie nową perspektywą, jaką przede mną roztoczył. Czułam się jak zupełnie nowy człowiek. Następnego dnia miałam klientkę. Jej feedback po sesji brzmiał mniej więcej tak: „To było inne od tego, czego do tej pory od Ciebie doświadczyłam. Podobała mi się nasza dotychczasowa wspólna praca, ale w tym było dużo więcej radości. Proszę, róbmy to od teraz właśnie tak!”. W ten właśnie sposób zaczęłam zajmować się coachingiem prowokatywnym.
Provocare: Czym jest dla mnie metoda prowokatywna?
Gisela: To skrót do wnętrza klientów, do ich serc i pragnień. Czują się wolni w wyrażaniu siebie takimi, jacy są. Oni odbierają to tak: jestem kimś, z kim dobrze się bawią, muszę więc być dobrym człowiekiem. A co ja z tego mam? Łatwość po stronie klienta po chwilach dobrej, wspólnej zabawy.
Provocare: Co to daje klientom?
Gisela: Coż, tym, co zgłaszają nam po sesjach, jest łatwość przekazu i odbioru, dzięki czemu łatwiej im przyjąć inny sposób podejścia do życia z nowym powiewem świeżości.
Provocare: Jaki jest Twój styl i zakres treningów:
Gisela: Mój styl pracy poza prowokatywnym? Kocham ludzi. Uwielbiam różnorodność, którą wnoszą do sesji, a także to ich uniwersalne podobieństwo pragnień. Uwielbiam pomagać ludziom osiągać sukcesy, bo dzięki temu mogą poczuć się sobą w pełni. Mój zakres tematów treningowych jest szeroki. Głównie skupiam się na szkoleniach z miękkich umiejętności w zakresie biznesu, przywództwa, negocjacji i pozyskiwania klientów. Jestem też uzdrowicielem duchowym. To nie brzmi spójnie, prawda? Biznes i uzdrawianie… Prowadzę szkolenia uczące radości życia i szczęścia. Jestem coachem radości. Uczę ludzi jak odzyskać należne im prawo do radości i wolności.
Provocare: Co takiego podejście prowokatywne daje w biznesie i uzdrawianiu?
Gisela: Uzdrawianie biznesowe z błyskiem w oku i otwartą czakrą serca… Biznes związany jest z ludźmi: z przywództwem, motywowaniem, negocjacjami, sprzedażą, zarabianiem pieniędzy. Dla ludzi biznesu, którzy lubią jasne, zyskowne sytuacje, metoda prowokatywna jest świetnym sposobem na usprawnienie negocjacji, wzmocnienie zespołu i komunikacji w nim. Nic nie relaksuje bardziej, niż śmiech i nikt inny nie jest bardziej skory do pracy od zrelaksowanego człowieka.
Provocare: Gisela mówiłaś o tym jak ważna jest postawa osoby prowadzącej sesję i należy być o krok przed klientem w swoich działaniach. Co jeśli prowadzący będzie tylko improwizował w prowokatywności nie przewidując o krok lub dwa do przodu działań z klientem?
Gisela: Poprzez „bycie górą” nie miałam na myśli kroku naprzód, mówiłam o statusie, jaki musi mieć osoba pracująca prowokatywnie, by być w stanie wpłynąć na klienta tak, by wyplątał się ze swoich uwikłań. „Bycie górą” jest, więc przeciwieństwem bycia ofiarą, która nie ma odwagi by zmierzyć się z tym, co ważne. Potrzeba bycia uwielbianym przez klienta jest największą pułapką, która sprawia, że to klient jest górą, bo doradca potrzebuje od klienta więcej, niż klient od niego.
Provocare: Duży nacisk z tego co mówisz przykładasz na szybkość reagowania i zmianę perspektyw tak u siebie jak i u klienta. Czy jest to możliwe by podczas warsztatu to przećwiczyć?
Gisela: Dokładnie o tym jest całe szkolenie. Ćwiczymy szybkie odpowiedzi, by uczestnicy mogli zauważyć jak łatwo wpadają w pułapki swoich starych wzorców. Im szybciej pracujemy, tym bardziej autentyczne będą ich reakcje i tym większa będzie ich świadomość istnienia tych pułapek, które zastawiają na nich klienci.
Provocare: Co chcesz przekazać polskim uczestnikom?
Gisela: Polacy są wyjątkowi… 🙂 Chcę im przekazać:
Pewność siebie w czasie życzliwie nieuprzejmej, niegrzecznej i nonszalanckiej pracy prowokatywnej 🙂 .
Mistrzostwo w osiąganiu pozycji, którą Frank Farrelly nazywał „byciem górą”.
Umiejętność „wywierania wpływu”, jaki chcieli wywierać na ludziach, kiedy zaczynali z nimi pracować.
Dziękujemy Marcinowi J. za wsparcie w odnalezieniu się w Wiedniu i w tłumaczeniach:
Joanna Czarnecka
Słów kilka o Eveline Gisela Amort.
Coach, trener negocjacji, przywództwa i zarządzania sprzedażą, specjalista od zasobów ludzkich, artystka. „Ludzi prowadzić do sukcesu z humorem” – to niejako jej przesłanie. Gisela, Sanja i Ewald stanowiący trzon Zespołu Provocartis przez 10 lat byli gospodarzami pobytów Franka Farrellego w Austrii, Przez ten okres ściśle z nim współpracowali. Frank był też ich superwizorem w ich pracy czy to coachingowej czy terapeutycznej. To właśnie u nich Frank prowadził ostatni w Europie warsztat z Terapii Prowokatywnej.
4 lata: zastępcą Kierownika Kadr, trener dla praktykantów
7 lat: w marketingu i rozwoju personelu w sprzedaży
6 lat: Rozwój i zarządzanie kluczowymi relacjami z kluczowymi klientami
5 lat: mentoring w instytucjach szkoleniowych, organizacji non-profit, inicjatyw obywatelskich stowarzyszeń i projektów społecznych.
14 lat: szkolenia, doradztwo, pośrednictwo i zarządzanie kryzysowe
Wsiąść do pociągu prawie byle, jakiego … ważne by kierunek obrał na Wiedeń To niesamowite… jechaliśmy z Marcinem na spotkanie rodzinno – przyjacielskie a dodatkowo spotkaliśmy się z Zespołem Provocartis, z którym już od pół roku jesteśmy w kontakcie mailowym.