„Drogi Panie Onufry, co roku, w Sylwestra, postanawiam, że będę żyć inaczej. Bardzo chcę, na początku nawet mi wychodzi i… finalnie wszystko wraca do punktu wyjścia. Co robić?” Zenon
Nic nie robić, Panie Zenonie. Nic. Jest takie powiedzenie: ”Jak partia mówi, że zrobi, to mówi”. Z postanowieniami noworocznymi jest tak samo. Nie są po to, by je realizować, tylko po to, żeby o nich myśleć, marzyć. Żeby przez chwilę było Panu lepiej. Żeby miał Pan poczucie brania spraw w swoje ręce. „Teraz będę konsekwentny, nie odpuszczę, żeby nie wiem co!”.Nikt nie każe Panu od razu się z tego wywiązywać. Obiecuje Pan tylko sobie.
Co Pan sobie obiecywał? Rzucenie palenia? Poranne bieganie? Zdrowe odżywianie? Przejście na swoje? Chce Pan pracować więcej, pracować mniej, w ogóle pracować? Więcej się uśmiechać? Myśleć bardziej pozytywnie? Coś innego? Co? Co na tyle ważnego, żeby nie dało się tego odłożyć, przesunąć, wytłumaczyć, kiedy trzeba przejść do działań? Palić się chce, nie wiadomo co z rękami zrobić. Oczy rano zalepione ropą, nogi bolą po wczorajszej próbie biegania, pogoda jakaś nie taka, a tej godziny snu akurat brakuje. Na głowie kredyt, o rynku pracy i rozmowach rekrutacyjnych wie Pan mniej, niż o zwyczajach godowych diabłów tasmańskich. I miej tu pozytywne nastawienie. Skąd, akurat w Sylwestra, mógł Pan wiedzieć, że tak to będzie wyglądać w rzeczywistości? Kto by pamiętał w imię czego, ważnego dla siebie, chciał Pan to zmienić? Nawet jeżeli, to w obliczu realnych sytuacji, konsekwentnego działania, zmiany zachowań – powody są mało ważne. Przecież ma się Panu żyć łatwiej, a nie trudniej. Nic się nie stanie jak zapali Pan jednego, zacznie biegać od przyszłej środy, czy wmówi sobie, że aktualna robota nie jest taka zła. Tego nie mógł Pan przewidzieć w Sylwestra. Postanowienie dotyczyło Pana życia. Pan je powziął i Pan może zadecydować, że wraca do starego. To nawet nie jest złamanie postanowienia. To tak jakby zrealizować dwa niezależne.
Gorąco namawiam Pana, żeby robił Pan więcej postanowień noworocznych. Dzięki temu szanse na to, że trafi się takie, które zrealizuje Pan bez specjalnego wysiłku – rosną.
Z czasem dzieci i członkowie rodziny będą mogli robić Panu statystyki niczym bokserom. „Tata: mistrz rodzinny postanowień noworocznych, 73 złamane (53 KO – w pierwszej rundzie, bez podejmowania wyzwania), 3 utrzymane, 1 remis. Remisowe postanowienie dotyczyło porannego biegania. Wprawdzie tata zaczął się budzić później niż zwykle, ale przez to musiał podbiegać do autobusu, bo był wiecznie spóźniony, nie mogliśmy zdecydować czy to uznać czy nie”.
Zawsze też może Pan postanowić, że będzie bardziej się starał. Po dwóch tygodniach biegania, trzech niepalenia, wysłaniu 50 CV, będzie mógł Pan z czystym sercem powiedzieć: „Starałem się! Nie wyszło, okoliczności były niesprzyjające, czas niewłaściwy, ludzie nie tacy, koniunktura, wybuchy na Marsie… TO NIE ZALEŻAŁO ODE MNIE. JA SIĘ STARAŁEM”. I kolejny punkt do statystyk. 74 złamane.
Jeśli to nie uspokaja sumienia, może Pan uznać, że obietnica była z przymrużeniem oka, nierealna, pod wpływem alkoholu. Panie Zenonie, przecież nie będzie Pan sobie robił wyrzutów z powodu jednego niespełnionego postanowienia. W końcu obiecał Pan tylko sobie, a to nikt na tyle ważny, żeby dotrzymać słowa…