„Drogi Panie Onufry, mam problem. Chciałbym być bardziej pewny siebie. Co mam robić?”
Po pierwsze, czy jesteś absolutnie pewien, że masz problem? Tak? To gdzie problem z pewnością siebie? Absolutne „tak” brzmi całkiem pewnie. Nie masz pewności? To czemu zawracasz mi głowę? Przyjdź, jak ją będziesz mieć. Żadne: może mam, może nie mam, może wspólnie zrobimy z tego problem? Nic z tego. Czemu? Ponieważ brak pewności siebie jest absolutnie cudowny. Nie wierzysz?
Wstajesz rano i pytasz:
– Kochanie jaką koszulę mam założyć?
– A spotykasz się dzisiaj z szefem?
– Nie jestem pewien.
– To załóż tę w kratę, co Ci kupiłam.
Ty szczęśliwy, bo masz dobrze dobraną koszulę, Kochanie zadowolone, bo ma chłopa z dobrze dobraną koszulą. Jakbyś wybrał sam, to jeszcze mógłbyś usłyszeć: „Jak żeś się ubrał baranie? We wtorek koszula w paski? Wracaj do szafy i przemyśl to raz jeszcze!”. Po co się narażać?
Pewność siebie niesie za sobą konieczność podejmowania decyzji. I ponoszenia konsekwencji. Po co to komu? Im bardziej niepewny jesteś, tym mniej decyzji musisz podejmować.
Kupuje Pan? – No, tak się właśnie zastanawiam.
Idziesz na piwo? – No nie wiem, czy to dobry pomysł.
Zmieniasz pracę? – To chyba nie jest najlepszy moment.
Kochasz ją? – To zależy kiedy.
A ona Ciebie? – Brak mi pewności…
Życie wcześniej czy później popłynie dalej, ktoś podejmie decyzje za Ciebie, zdejmie ciężar odpowiedzialności, więc po co się stresować? Jak coś nie wyjdzie, zawsze możesz zwalić na: kolegę, żonę, samo wyszło, ja nie chciałem, tego się właśnie obawiałem. Luksus Panie, jak za starych czasów w Baltonie. Tylko siedzieć i przebierać.
Pamiętaj, że zawsze znajdzie się ktoś, kto wie lepiej, umie bardziej. Jeżeli odpowiednio długo poczekasz, podejmie za Ciebie decyzję. Inaczej wyjdą na jaw: Twoja niekompetencja, głupota, bezmyślność i wszystkie inne określenia, co to tylko Ty wiesz, jakie one są. Jakbyś tego nie skrywał, wyjdą w jednej, krótkiej chwili pewności siebie. Nie daj Boże się wygłupisz, albo podejmiesz złą decyzję. A co jeżeli nie masz racji? Przemyśl to dokładnie trzy razy, potem jeszcze raz, sprawdź czy wszystko uwzględniłeś, spytaj kolegi, on ma takie mądre oczy. Zastanów się. Jeżeli nadal decyzja nie podjęła się sama, wróć trzy zdania wcześniej. Zrób z niepewności mistrzostwo. Zastanów się, ile ludzi ma silny imperatyw opieki. Będą Cię chronili, bronili, opiekowali się Tobą i cieszyli za każdym razem, gdy zrobisz coś z przekonaniem. „O, widzieliście z jakim przekonaniem zjadł dzisiaj zupę. Jak zdecydowanie zmieniał kanały w telewizorze? A jak się domagał papieru toaletowego…” (to na wypadek jakbyś był pewien, że potrzebujesz iść do toalety).
Zaraz, zaraz, a może problemem jest to, że chciałbyś? Tak powiedziałeś: „Chciałbym być bardziej pewny siebie”. To też cudownie. Chciej mocniej, bardziej. Tak się skup (przygarnij papier) i chciej. Podobno dla chcącego nie ma nic trudnego, więc skup się tak na tym chceniu. Tak jakby nic innego nie istniało. Budź się z chceniem, jedz śniadanie, idź do pracy, wracaj do domu i kładź się spać. Myśl tylko o tym. Mów o tym, jak bardzo byś chciał. Nic więcej, tylko chciej. Marzenia są po to, by je pielęgnować.
Tak, to bardzo dobry pomysł.
W czym zatem problem?
Onufry Grzmot